Narracja: trzecioosobowa
Gatunek: fantasy, science-fiction (aczkolwiek lekkie według mnie)
Liczba stron: 296
Pierwsza sprawa:
Nie od razu zauważyłam, że „Dawcę” napisała kobieta. Po
jakimś czasie od kupienia książki dotarło do mnie, że książkę tą napisała
kobieta o imieniu LOIS, nie LOUIS, co raczej nie jest imieniem damskim. Skoro
już to wyjaśniłam, przejdę do rzeczy.
O „Dawcy” dowiedziałam się w kinie. Przed filmem (nie
pamiętam jakim) ukazała się reklama „Dawcy pamięci”, nowego filmu na podstawie tej książki. Wiedziałam, że muszę ją przeczytać, bo film nie zapowiadał się na
kiepski.
Trochę żałuję, że kupiłam filmową okładkę, ponieważ nie będzie
mi pasować do reszty cyklu (ale wyznam w sekrecie, że filmowa okładka jest
ładniejsza). Do tego książka jest bardzo ładna pod względem estetycznym,
zobaczcie sami, tego nie da się opisać.
„Dawca” to książka
opowiadająca o dwunastoletnim Jonaszu, który nawet nie zdaje sobie sprawy z
tego, jak różni się od reszty społeczeństwa. Tak jak wszyscy wypełnia swoje
obowiązki, jest członkiem idealnej, czteroosobowej jednostki rodzinnej,
mechanicznie odpowiada „przyjmuję twoje przeprosiny” na każde usłyszane „przepraszam”, itp.
Lecz jedna rzecz go niepokoi i to właśnie czyni go wyjątkowym. Jonasz widzi
coś, czego nie widzą inni, dlatego właśnie został Odbiorcą i pod opieką Dawcy
szkoli się, by w przyszłości wyszkolić nowego Odbiorcę itd. Nie jest to jednak takie proste
jak się wydaje, Jonasz dowiaduje się wielu szokujących rzeczy o swoim
społeczeństwie i dlatego postanawia wszystko zmienić.
Książka jest naprawdę dobrą książką, autorka miała bardzo dobry pomysł na historię, która została opowiedziana w miarę dobrze a jedynym minusem jest
zakończenie, które sugeruje kontynuację, lecz niestety kontynuacji raczej nie
będzie, ponieważ druga książka z cyklu „Dawca” opowiada zupełnie inną historię (recenzja
„Skrawki błękitu” już niedługo).
Niedługo również zamierzam opublikować różnice pomiędzy „Dawcą”
(książka) a „Dawcą pamięci” (film).
Biorę się do dalszej pracy!
~B